Wielka Brytania. Tajemnicza śmierć 23-letniej Polki
O tym zdarzeniu poinformował portal polishexpress.co.uk. W Runcorn w hrabstwie Chesire mieszkała 23-letnia Agnieszka, ze swoim 30-letnim partnerem Markiem oraz kilkuletnią córką. Kilka dni temu para miała pójść razem na koncert. Jednak mężczyzna polecił, by Agnieszka została w domu, ponieważ dowiedział się, że jego koledzy nie zabierają swoich partnerek. To miało zakończyć się wymianą smsów świadczących o tym, że para się pokłóciła.
Płacząca córka
Z relacji portalu wynika, że Agnieszka stwierdziła, iż jej partner zamiast pójść na koncert z kolegami, spotkał się z kochanką. Domagała się, żeby Marek wrócił do domu. W pewnym momencie rozładowała się bateria w telefonie mężczyzny, przez co rozmowa się urwała. Partner Agnieszki spędził noc u kolegi.
Następnego dnia do domu pary przyszli pracownicy, który miał naprawić drzwi. Zaczęli nawoływać w kierunku sypialni 23-latki, ale w zamian słyszeli tylko płacz kilkuletniego dziecka. – Gdy weszli do mieszkania, po chwili postanowili wejść do sypialni. Nikt nie odpowiadał na ich pytanie, ale cały czas słyszeli córkę kobiety. Nie chcieli otwierać drzwi w obawie, że kobieta jest nieubrana więc zadzwonili do wspólnego znajomego, który był Polakiem. Kiedy przyjechał, wszedł do sypialni i wtedy odkryli, że Agnieszka jest martwa – powiedział sierżant David Wood z policji hrabstwa Cheshire w rozmowie z polishexpress.co.uk.
Asystentka koronera nie wierzy w samobójstwo
Przekazano, że kobieta została znaleziona powieszona. Z raportu toksykologicznego wynika, że 23-latka w momencie śmierci znajdowała się pod wpływem alkoholu. – Była trochę nietrzeźwa i oczekiwała, że jej partner wróci do domu. Odnaleziono ją martwą w jednym pokoju z córką. Według mnie zmarła na skutek nieszczęśliwego wypadku – powiedziała asystentka koronera, Janet Napier. Według cytowanego wcześniej portalu, Napier nie wierzy, że Polka popełniła samobójstwo.
W sprawie wypowiedział się już partner 23-latki. – Agnieszka chciała iść na ten koncert, ale reszta moich znajomych nie brała swoich partnerek więc powiedziałem jej, że sam pójdę. Mogła pomyśleć, że ją zdradzam i zadzwoniła do mnie, ale w tym samym momencie mój telefon się rozładował. Wypiłem 6 napojów energetycznych i wyszedłem z koncertu kierując się do domu mojego kolegi, gdzie zasnąłem – powiedział 30-latek. – Po dwóch godzinach obudził mnie mój kolega i powiedział, że Agnieszka nie żyje. Gdy wróciłem do domu zastałem pełno policji. Byłem w kompletnym szoku i nie mogłem uwierzyć, że Agnieszka nie żyje. Była silną kobietą i bardzo dobrą matką dla naszej córeczki – podsumował.